author image
Agata Mleczko
11 września, 2023

W gorący wrześniowy weekend wybraliśmy się na wschodni kraniec Polski, aby uczestniczyć w bezprecedensowym wydarzeniu: pierwszej w historii beatyfikacji całej rodziny. Wiktoria i Józef Ulma wraz z siedmiorgiem dziećmi: Stasią (8), Basią (7), Władziem (6), Frankiem (4), Antkiem (3), Marysią (2) i jednym, jeszcze nienarodzonym, którego imienia nie znamy, zostali włączeni w poczet błogosławionych.

Najpierw może krótka refleksja o praktycznych aspektach naszej pielgrzymki. Archidiecezja Przemyska stanęła na wysokości zadania: od samego rana nie brakowało ani służb porządkowych, ani sprawnej obsługi, ani ludzkiej życzliwości w postaci uszykowanych dla pielgrzymów kanapek i wody. Doskonałe nagłośnienie, telebimy w sektorach, węzeł sanitarny - wszystko było dopracowane do ostatniego szczegółu i w ten sposób nasze doświadczenie, pomimo potężnego upału, było przyjemne i bezbolesne.

Dotarliśmy do naszego sektora wczesnym rankiem, kiedy młodzież z archidiecezjalnego duszpasterstwa młodzieży przedstawiała życiorys Ulmów, przerywany pieśniami skomponowanymi specjalnie na okoliczność beatyfikacji. W ten sposób oczekując na rozpoczęcie uroczystej Mszy św. mogliśmy się dowiedzieć czegoś więcej o bohaterach z Markowej.

Punktualnie o 10:00 rozpoczęła się Eucharystia, a jej początek wypełniła prezentacja biografii błogosławionych, odsłonięcie obrazu beatyfikacyjnego oraz wprowadzenie relikwii. Kardynał Marcello Semeraro, przewodniczył liturgii odprawianej po łacinie. Uroczystościom towarzyszyły chóry i orkiestra. Zagrzmiało gromkie "Chwała na wysokościach", w którym chyba wszyscy zgromadzeni zawarli swoje własne dziękczynienie za nowych błogosławionych.

W liturgii Słowa odczytany został fragment z Księgi Machabejskiej oraz opowieść o Miłosiernym Samarytaninie z Ewangelii wg. Św. Łukasza. Zarówno homilia kardynała Semeraro, jak i słowo skierowane przez Papieża Franciszka podczas modlitwy Anioł Pański, określiła Ulmów właśnie w taki sposób: jako miłosiernych Samarytan. Ich miłość do bliźniego została doceniona i podkreślona, jako przykład wprowadzenia Ewangelii w życie. Co ciekawe, w egzemplarzu Pisma Świętego, które się zachowało, Ulmowie podkreślili tę parabolę i dopisali na marginesie słowo "Tak!".

A teraz może słówko o tym, jak wyjątkowa była dla nas ta beatyfikacja. Otóż, gdy byliśmy jeszcze studentami, dawno, dawno temu, udało nam się uczestniczyć w beatyfikacji małżeństwa Quattrocchi'ch, którzy jako pierwsze małżeństwo zostali beatyfikowani razem. Decyzją Jana Pawła II była to pierwsza beatyfikacja w nowym tysiącleciu, aby zaznaczyć i podkreślić, że przyszłość Kościoła zależy od rodziny i małżeństwa. Pomimo nikłej świadomości tego, jak ważna była to chwila w życiu Kościoła, do dzisiaj wracamy myślą do tamtego jesiennego dnia w Rzymie. Całkiem możliwie, że Luigi i Maria w szczególny sposób obdarzają nas swoim wstawiennictwem w odkrywaniu sakramentu małżeństwa.

Ulmowie to podobnie nadzwyczajna historia: tutaj pierwszy raz została beatyfikowana cała rodzina: małżonkowie Wiktoria i Józef, oraz sześcioro dzieci i jedno jeszcze nie narodzone. Wzruszające dla nas był tekst odczytywany tuż przed ogłoszeniem Ulmów błogosławionymi, gdzie właściwie nasza uwaga została skierowana na ich małżeńską i rodzinną codzienność. Tak, zostali męczennikami, ale ich nadzwyczajność leży właśnie w przeżywaniu swojej codzienności. To codzienna troska, czułość, wrażliwość i dobroć względem siebie nawzajem i innych ludzi sprawia, że są dla nas przykładem do naśladowania. Możliwe, że gdyby nie codzienny trening we wzajemnej miłości, regularna modlitwa, czytanie Pisma Świętego, uczestnictwo w życiu parafii Św. Doroty, to nie byliby gotowi ani aby ukrywać u siebie Żydów, ani tym bardziej oddać życie.

Wzruszające dla nas było również miejsce beatyfikacji: w ich rodzinnej miejscowości, tam, gdzie się poznali, pobrali, żyli, pracowali, modlili się i gdzie zginęli z rąk niemieckich okupantów. Patrząc na piękne, łagodne wzgórza w świetle wschodzącego letniego słońca ściskała nas za gardło myśl, że to właśnie tutaj błogosławieni małżonkowie i ich dzieci żyli w trudnych wojennych warunkach, będąc dla siebie nawzajem radością i podporą. Józef Ulma dzięki swojej pasji i zaangażowaniu w sprawy społeczne zostawił nam bezcenną pamiątkę: setki zdjęć zrobionych swojej rodzinie, dalszym krewnym i innym mieszkańcom Markowej. Kiedy patrzymy na te czarno-białe zdjęcia wzrusza nas do głębi czułość, którą widać na każdym z nich. Zwyczajne życie przeżywane w sposób nadzwyczajny to przepis na świętość.

Jeśli zastanawiasz się czego możesz się nauczyć od rodziny męczenników z czasów II wojny światowej, to może właśnie tego: przeżywania swojej zwyczajnej codzienności w sposób nadzwyczajny. Z uwagą, miłością, czułością, radością. Dzisiaj w Polsce raczej bycie męczennikiem za wiarę nam nie grozi. Są oczywiście miejsca na świecie, gdzie chrześcijanie są prześladowani i pozbawiani życia za wiarę. A jednak każdy z nas może dzisiaj uczyć się od Józefa i Wiktorii Ulmów najpiękniejszego podejścia do życia: z wdzięcznością i prostotą, uwielbiając Boga za wszystko, co od Niego otrzymujemy.Na obrazku otrzymanym po Mszy zapisana jest taka modlitwa:

Boże, Ty rozpaliłeś błogosławionych małżonków Józefa i Wiktorię oraz ich dzieci, męczenników, ogniem miłości gotowej oddać życie za braci, spraw, przez ich wstawiennictwo, abyśmy odważnie głosili Ewangelię życia i gorliwie pełnili dzieła miłosierdzia.

Błogosławieni małżonkowie Wiktorio i Józefie wraz z dziećmi, módlcie się za nami!