W niedzielę Zasłania Ducha Świętego uczestniczyliśmy w Mszy Prymicyjnej neoprezbitera Marcina. Jego rodzinna parafia Św. Jadwigi znajduje się w Inowrocławiu i tam też udaliśmy się wczesnym rankiem, aby być z nim i jego rodziną w tym uroczystym dniu. Nie może być przypadku w Prymicjach odbywających się w Święto Zesłania Ducha Świętego, pierwszej parafii Marcina pod wezwaniem Świętego Ducha i tematem jego pracy magisterskiej o ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Bez wątpienia przyjaźń z trzecią Osobą Trójcy jest i już zawsze będzie wpisana w drogę kapłańską neoprezbitera.
Uroczystości, zarówno te sobotnie jak i niedzielne, głęboko nas poruszyły i dotknęły. Z jednej strony radykalizmem powołania, zarówno kapłańskiego jak i małżeńskiego. Każdy wybór, który podejmujemy określa naszą przyszłość, kształtuje naszą tożsamość i w konsekwencji decyduje o tym, kim jesteśmy i kim się stajemy. Obydwa sakramenty są wylaniem Ducha Świętego, udziałem w wewnętrznym życiu Trójcy Świętej i uzdolnieniem do tego, aby wzrastać, rozwijać się, dojrzewać. Wylany Duch Święty pozostaje z nami na zawsze i jest dla nas dostępny przez okrągłą dobę, cały czas, choć rzadko o tym pamiętamy.
Nierozerwalność to wspólny mianownik powołania kapłańskiego i małżeńskiego. Nie tylko daje to stabilny fundament naszemu życiu, jest świadectwem dla innych ale przede wszystkim jest przymierzem z Bogiem, który jest niezmienny, wieczny i który nie odwróci się od nas bez względu na ciężar naszych grzechów. To Bóg przyobiecuje nierozerwalność i nieodwołalność swojej łaski w sakramencie! W ten sposób nasza ludzka miłość, i ta małżeńska do siebie nawzajem i ta kapłańska do Ludu Bożego, zyskuje wymiar nadprzyrodzony. Tylko przeżywając swój sakrament możemy kochać miłością Boga. Po ludzku nasze powołanie jest nie do uniesienia. Z Duchem Świętym nie tylko udaje nam się jakoś przeżyć naszą codzienność ale dostępujemy radości, szczęścia i pokoju, nawet w środku zawieruchy i przerażających nas przeciwności.
Naszym powołaniem jest miłość a rodzaj wybranej misji - kapłańskiej czy też małżeńskiej - jest naszym wyborem, w jaki sposób tą miłość będziemy przeżywać i w jaki sposób będziemy się w niej rozwijać. Oblubieńczy charakter tej miłości jest obietnicą, że nikt z nas nigdy nie zostanie sam.
Ktoś może powiedzieć: oj, cieniutko! Tylko pięcioro nowych księży. I to prawda, że coraz mniej młodych ludzi słyszy powołanie do kapłaństwa. Coraz mniej z nich słyszy również powołanie do małżeństwa. Tym bardziej właśnie z całą mocą trafia do nas wezwanie do usilnej modlitwy, wzajemnego wsparcia, bycia razem i zwyczajną troskę o naszych młodych księży. Módlmy się za siebie nawzajem. Pamiętajmy o naszych rocznicach i świętach. Rozmawiajmy ze sobą często. Zapraszajmy się do siebie. Budujmy więź, żeby nikt nie czuł się w swoim sakramencie samotny. W ten sposób będziemy silniejsi, pełni radości i pokoju, który pochodzi od Ducha Świętego.